28 maja 2006
O tym, że dobrze bawić się na rajdzie mogą ludzie bez względu na wiek przekonują wspomnienia Stefanii i Tymoteusza Maksymczaków.
Jesteśmy małżeństwem o ponad czterdziestoletnim "stażu", można by więc sądzić, że nie dla nas rajdowo-wyczynowe szaleństwa. Nic bardziej błędnego!
Organizowany przez Towarzystwo Przyjaciół Słońska rajd rowerowy "Szlakiem bocianów: jest znakomitą rozrywką, którą możemy polecić wszystkim!
Na starcie stawiło się ... drużyn. Nasza, dwuosobowa, była najmniejszą, ale krzepy i woli walki nam nie brakowało. A potrzebne było i jedno i drugie: siedemnastokilometrowa trasa wymagała nieco wysiłku fizycznego, a w dodatku każdy uczestnik musiał stawić się w oznaczonych na mapie punktach i odpowiedzieć na pytania związane ze znaczeniem terenów podmokłych i ochroną bocianów. Liczyliśmy gniazda bocianów spotkane na trasie, trzeba było wiedzieć czym żywi się bocian, rozwiązać krzyżówkę, nazwać wskazane drzewo, ustalić kierunek końcowej trasy rajdu.
W Jamnie (mała miejscowość na tzw. "Warciańskich Błotach") musieliśmy znaleźć wskazany numer domu i jego właścicielom-rolnikom wręczyć ulotkę dotyczącą programu rolno-środowiskowego.
Zadanie, polecenie wykonania czapki okazało się trudne. Zapomnieliśmy jak robi się "bocianie" czapki z papieru!
Najbardziej przeżywała zmiany aury nasza córka; Przerażona wiatrem i deszczem, kilkakrotnie dzwoniła, proponując, że zabierze nas z trasy. Ale nam szkoda było zrezygnować z tak wspaniałej zabawy. Nic tam deszcz i wiatrzysko... Dumni z siebie dotarliśmy do mety.
Rajd trwał prawie trzy godziny, przejechaliśmy 17 kilometrów.
Dziś wiemy już na pewno: w przyszłym roku też startujemy! Zachęcamy wszystkich do udziału w rajdzie rowerowym "Szlakiem bocianów".
Do zobaczenia za rok!
Tekst: Stefania i Tymoteusz Maksymczakowie