Pomimo deszczu i zimna dzielna 12-tka młodych i jeszcze młodszych amatorów mocnych wrażeń udała się na wyprawę kajakowo-rowerową na trasie : Bremsdorf - Mueckenbusch - Słońsk (14-16 maja 2010)
Nie wiedzieli jeszcze, co ich czeka, a jednak wsiedli do połyskującego tajemniczo busa....Po drodze zadzwonili przerażeni. Spodziewali się już najgorszego. O dziwo dotarli na miejsce do Bremsdorf i dostali nawet kolację, o czym zawiadomili potajemnymi smsami. Gorzej było ze spaniem, w niektórych pokojach podobno wisiały znaki "ZAKAZ SPANIA". Miało to wyraźny wpływ na kondycję lokatorów tych pokoi. Ala i jej wioślarz wykazali się podczas kajakowania niezwkle nieodporni, złamali nawet prawo fizyki i płynąc z prądem, cofali się. Micha, ten chudzina, musiał ich holować. Całe szczęście, że spływ 50 kilometrowy zamienił się ze względu na ponurą pogodę, w spływ 15 kilometrowy. Brawa dla tych, którzy nie umijąc pływać, dali się wypchnąc na Odrę! Spotkaliśmy ich dopiero w Mueckenbusch, gdzie pałaszowali jakieś ogromne kopce Kartoffelsalat. Przemoczeni i zmęczeni prawie wszyscy wybrali się na Fliederfest do Lebus. Ciekawe co tam robili? Następnego dnia, tym razem o zakazie spania nikt nie wspominał, pomknęli rowerami wzdłuż Odry, by w końcu dotrzeć do tajemniczego ogrodu w Słońsku. Tam skuszeni zapachem kiełabasek, smażonych na ognisku, odpoczywali po trudach i znojach. Wspomnieniom nie było końca...
Ten weekend mimo, że deszczowy i zimny, był w 100% udany. Spędziłam go w Niemczech z mocną polsko-niemiecką ekipą. Piszę mocną, bo ten weekend obfitował w trudne zadania, ale my nie daliśmy wyłożyc się na łopatki ;=)
Po dziwnie krótkiej nocy, ktoś obudzil nas w sobotni poranek (o zgrozo!!!) o 6.00. Ten ktoś to ściślej mówiąc Sven, a jeszcze konkretniej jego gitara. Po smacznym śniadanku wsiedliśmy do pociągu na kółkach (full wypas - efekty wizualne i akustyczne zapewnione), który zawiózł nas nad Odrę...
Jakieś 15 st C, wiatr, mżawka (chwilami deszcz) i my w kajakach na środku Odry - komandosi ;p Niezapomniane przeżycia. Już w Mueckenbusch, po grillu, padliśmy zmęczeni. Nazajutrz spałaszowalismy pyszne śniuadanko przygptowane przez Denise i wyruszyliśmy na rowerach do Kostrzyna. W drodze mogliśmy obserwowac malownicze nadodrzańskie krajobrazy, a pogoda tym razem dopisała. Nasza eskapada zakończyła się w pewnym ogrodzie w Słońsku, gdzie ugoszczono nas przy ognisku ciepłą kiełbaską i barszczem.
Dziękujemy serdecznie Towarzystwu z Mueckenbusch za mile spędzony czas i doskonale zorganizowany wypoczynek ;=)
[kaka]
Tekst: evi/iza